poniedziałek, 15 lipca 2013

Medium - Egzegeza - Księga Słów (2013) - Recenzja


O działalności religijno - społecznej kielczanina powiedziano już wszystko, jednak jak jego dość radykalna i odpychająca otoczka ma się do albumu ? Nijak, co po raz kolejny pokazuje nam, że uznanie fanów, recenzentów i  kolegów z branży (tak natrząsających się z niego do czasu premiery bardzo interesującego promovideo) zdobywa się przede wszystkim dobrą muzyką.


A z takową Medium nie ma najmniejszego problemu. Trwająca prawie pół godziny "Egzegeza" to kawał dobrej muzyki. Pierwszą ciekawą rzeczą dotyczącą tego projektu jest fakt, iż założyciel Bozon Records po raz pierwszy nie rapuje na swoich bitach, gdyż te w całości pochodzą z wydanej dwa lata temu płyty "Futura" autorstwa  Galusa, znanego wcześniej z produkcji m.in. debiutu Hadesa. Po przesłuchaniu całości można z całą pewnością stwierdzić, że było to dobrą decyzją. Medium "wygina" swoje flow pod ciekawymi kątami, pod bitami, które często bywają dość  psychodeliczne (świetny "Pasmarsz") . Chemia na linii raper - bit pozwala na ( jak na większości płyt kielczanina) stworzenie własnej rzeczywistości, w której słuchacz może się zupełnie zatopić. Owszem, czasem zdarzy się przynudzać,  o co z resztą nie trudno przy tak czerpiących z oldschoolu bitach, czasem wyżej wspomniana chemia gdzieś ulatuje, a raper częstuje nas zbyt dużą ilością, często nietrafionej metaforyki. Jednak w ogólnym rozrachunku jest dobrze. Całość intryguje, prowokuje człowieka do myślenia. 


Nawracania i moralizatorstwa jest tutaj mniej, dużo mniej niż na zeszłorocznym "Graalu". Treści są zdecydowanie mniej wojownicze, czego z resztą możemy uświadczyć już na początku, przez niesamowicie optymistyczne otwarcie płyty w postaci "Bangladeszczu" . Piotrek potrafi zaciekawić licznymi odwołaniami do kosmosu i astronomii w większości utworów, świetnie wchodzi w role ( mój ulubiony "Kataryniarz" ) i potrafi się nimi bawić ( "Barwidło" ) . Pokazywanie swojej gorącej wiary nie jest  drażniące, artysta przekazuje radość płynącą z poznawania  Boga - "Miara Nieprzebrana" . Oczywiście nie wyzbył się pewnych przekonań i wojuje na własną szkodę, z często wyimaginowanym przeciwnikiem, vide kawałek "Padliny" . 

Reasumując, pierwszy album sygnowany znakiem wytwórni Bozon Records to dzieło solidne. Zarówno od strony producenta jak  i rapera, którego flow i teksty stoją na wysokim poziomie. Trudnym jest wybrać obiektywnie najlepszy numer, a cała płyta pozbawiona jest materiału na singiel, co nie znaczy, że traci przez to na wartości. Płyta nie aspiruje do bycia czymś rewolucyjnym i zmiennym, aczkolwiek nie można jej odmówić bycia rzeczą interesującą i spójną.

Ocena: 7,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz