"Nowa Ziemia" była jednym z najbardziej oczekiwanych wydawnictw w tym roku. Czy reprezentant Aptaun Records podołał oczekiwaniom fanom i recenzentów ?
W
miarę następnych sesji z tą płytą byłem do niej coraz lepiej
nastawiony, jednak nie zmienia to pewnych faktów. Owszem, artysta
dojrzał, tematyka uległa zmianie (niestety niezbyt dużej) , a całość
jest bardziej spójna. Tylko nie wynikło z tego tyle, ile mogło. Znów dominuje motyw "atakowany
artysta, któremu wcale nie jest łatwo, wszyscy mówią mu co ma robić,
mimo , że przeszedł taką długą drogę". I o ile w mniejszych ilościach
to nie męczy - " Sny 2.0" to jednak na dłuższą metę tak, a
przypomnijmy, że kawałków na płycie znajdziemy tylko 12.
Jednak
warszawiakowi nie można zarzucić wiele. Jego flow jest
sprawniejsze niż na "Dalekich Zbliżeniach" , teksty bardziej
metaforyczne, jednak nie nazbyt poetyckie ( z czym problem miał Cira" ) .
Mimo dużej rozpiętości jeśli chodzi o brzmienia, nie ma on problemu i
radzi sobie zarówno na boom bapowych produkcjach - soczyste "Imperium" ,
jak i na cloud rapowym " Wyżej" . Solidne koncepty - "Tinker Hatfield" i
"Zapach Spalin" nie są naciągane, jak często bywa w nadwiślańskim rapie. Przy okazji drugiego numeru wspomnijmy o gościach - Te-Tris i Włodi nawinęli na wysokim, stałym dla siebie poziomie, O.S.T.R. wyjątkowo nie rozprawiał przez całą zwrotkę o pieniądzach (a to w jego przypadku duże osiągnięcie) i w swoim stylu, acz ciekawie ujął temat. Jarecki i Piotr Pacak, weterani jeśli chodzi o refreny również sprawili się dobrze, jednak zdecydowanie najlepszy z całej gromadki gości był Ras, rzucając jedną z lepszych zwrotek na albumie.
Nie można nie wspomnieć o Stonie, który jak wiemy jest odpowiedzialny za wszystkie bity na tym krążku. Tak jak już wspominałem przy okazji omawiania flow gospodarza - rozpiętość podkładów jest duża, jednak wszystko jest spójne. Śląski producent pokazuje, że jest wszechstronny,a uniwersalność nie idzie w parze z brakiem stylu, więc na krążku uświadczymy brzmień zarówno nowoczesnych (wspomniane i najlepsze na płycie "Wzwyż") jak i klasycznych. Stona po tym albumie na stałe powinien znajdować się w czołówce polskich producentów.
Reasumując: płyta jest solidna, momentami kandydująca na czołówkę roku jednak w porównaniu z oczekiwaniami to za mało. Do szeroko głoszonej rewolucji i zmiany trochę zabrakło, zbyt często jest nazbyt "rzemieślniczo" , jednak nie może to przyćmić niezaprzeczalnych zalet.
Ocena: 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz