czwartek, 28 listopada 2013

Klasyczna Płyta: "Z Miłości do Gry" vs "Prosto Przed Siebie" [Zestawienie #2]

Rozpoczynam nowy cykl, w którym porównuję dwie płyty mające ze sobą wspólne założenia (np. stylistyka) jednak różne efekty. Na pierwszy ogień dwa, mocno oldschoolowe krążki, autorstwa Miuosha - "Prosto Przed Siebie", oraz PeeRZeta - "Z Miłości Do Gry".



Obie płyty wydane w październiku roku poprzedniego to materiały czysto staro-szkolne. W przypadku reprezentanta Aptaun Records całość albumu została wyprodukowana przez TMK Beatz, wspieranego przez Donatana i Tyna w pojedynczych numerach, ale w przypadku katowiczanina jest inaczej. Szef Fandango postawił na kilku mniej lub bardziej znanych producentów,mamy tam wyżej wymienionego TMK oraz Donatana, a także m.in. Galusa,Minora czy Emdeka. I zatrzymajmy się przy tej ważnej kwestii na dłużej. Na fali renesansu hip hopu wyjętego żywcem ze "złotej ery" powstało wiele materiałów, które są niesamowicie wtórne (taki urok mody). I wydawałoby się, że Miuosh będący na fali wznoszącej po "Piątej Stronie Świata", gdzie nudy nie uświadczyliśmy nazbyt, poradzi sobie z tym zagadnieniem. Nic z tego i oprócz regresu w stosunku do jego twórczości, otrzymaliśmy również materiał brzmiący kiepsko na tle całej branży. Poza kilkoma wyjątkami takimi jak otwierający płytę "Dowód" spod ręki TDK wieje nudą. Bity oparte na wielu znanych samplach odstają od swoich "poprzedników ("Płoną Mosty" , "Ten Świat Ten Dzień"). Bity w stylu jednoręki DJ Premier nikogo nie zadowalają w obecnych czasach, są często pozbawione wyrazu i generują ostre ziewanie w celach rozładowania sennego napięcia. "ZMDG" pokazuje, jak nawiązywać do klasyki brzmieniowo, bez jej zbytniego okradania z uroku, za to z pomysłem i świeżością. TMK rzuca nam w twarz dobrze wykonanym i solidnie pociętym oldschoolem , który nie przynudza, a wręcz przeciwnie. Jest czego posłuchać, a niektóre rozwiązania zdradzają duże wyczucie producenta, a gdzie on nie pomoże, tam posyła pozostałą dwójkę - Tyno kontynuuje jego dzieło dając świetnego "Buca" a Donatan dodaje powagi albumowi swoją zimną elektroniką ("Tylko Ja" , "Alibi").


Oba wydawnictwa to płyty, którym daleko do materiałów długich ,jednak te pięćdziesiąt-kilka minut można by skrócić wyrzucając kilka tracków. Pomijając pewną mniejszą (P.) bądź większą (Miuosh) monotematyczność, te dwa-trzy numery na każdej z płyt uwydatniają pewne niedobory w kwestii flow. Owszem, raperzy nie wypadają z bitów, ale czasem pewnych skillsów i przyciągnięcia uwagi brakuje. Dziwi szczególnie Miuosh, który ze swoim bardziej charyzmatycznym głosem i agresywniejszym flow zrównał do poziomu PeeRZeta, nie brylującego nigdy w tej kategorii. Ten drugi poszedł, mam nadzieję,że celowo po rozum do głowy, który przyniósł mu dobranie takich zróżnicowanych bitów, a żeby nie męczyć słuchacza. A katowiczaninowi pozostało się męczyć na tych rzewnych pianinkach i płaskich dęciakach.

Tekstowo znów musi oberwać się szefowi Fandango Records. Owszem, materiały w obranej przez obu stylistyce nie są na jakimś niewyobrażalnym poziomie liryzmu czy oryginalności, jednak szanujmy się jako słuchacze. Po pierwszym powiewie świeżości aka Piąta Strona Świata do Miuosha wraz z niewątpliwym komercyjnym sukcesem przyszło moralizatorstwo, pod rękę z niemiłosiernym zjadaniem własnego ogona. Znów usłyszymy o tym, jak to źle jest w życiu tutaj, jak brudny jest śląsk (co mnie irytuje podwójnie, gdyż sam pochodzę z tego miejsca) i że każdy z jego ludzi ma tak. Oczywiście w ilościach ogromnych, nie śladowych jak na PSŚ. Do tego moralizatorstwo i przestrzeganie jak zwykle przed brakiem własnego zdania, upodabniania się do kogoś - NUDA ! A nawet nudność, i oprócz czterech czy pięciu tracków, w których emocje i wersy idą odpowiednio jest kiepsko. PeeRZet wyprzedza go o kilka,albo i kilkanaście długości. Jeśli rapuje na tematy przerobione często nie daje się wtłoczyć w schematy - "Dżus" , "Tylko Ja", nie wpada w truizmy i nie moralizuje, jest Pogzowym "nie klechą, a starszym bratem" . Również potrafi błysnąć obserwacją i przełożyć ją na chwytliwy język ("Buc"). Właściwie "ZMDG" ustępuje drugiemu krążkowi w tych bardziej poważnych momentach, bo co by nie mówić - "Nie Mamy Skrzydeł", czy "Róże z Betonu" to numery , które się powinno znać i są one wykonane na ekstraklasowym poziomie.

I jak to bywa w naszym nadwiślańskim rapie, jakość nie przekłada się na sprzedaż. Tu mamy bezsprzeczną wiktorię Miuosha. Platynowa płyta bije na głowę brak "kruszcowego" lauru dla PeeRZeta. Nie chcę wyjść na purytanina, gratuluję sukcesu katowiczanina i oby każda płyta hip-hopowa osiągnęła takie wyniki sprzedaży. O ile na taki finansowy sukces reprezentant Stalowej Woli musi poczekać, o tyle z tego pojedynku może być zadowolony, gdyż wychodzi jednoznacznie zwycięski.

"Prosto Przed Siebie" jest albumem słabym w omawianej w tekście kategorii, "Z Miłości Do Gry" pokazuje, jak takie krążki powinny wyglądać.

sobota, 23 listopada 2013

VNM - ProPejn (2013) - Recenzja

VNM-ie gratuluję, potrafisz śpiewać. VNM-ie gratuluję, potrafisz poruszyć. Tylko czemu z manierą nauczyciela ze szkoły podstawowej wałkujesz dwa tematy przez większość kawałków na trzecim solo ?




Jeśli ktoś zna poprzednie dokonania Tomasza ten wie, o jakie tematy mi chodzi. I tak otrzymujemy kolejny materiał zdominowany przez jojczenie o złowrogim mainstreamie i konsekwencjach wejścia na legal. Aż dziw, że V nie zaprosił na "ProPejn" W.E.N.Y. , bo on również lubuje się w tym temacie jak mało kto. A wystarczyło przecież skrócić cały wątek do poruszającego "Obiecaj Mi" z genialnym refrenem Tomsona i może do kawałka tytułowego i byłoby świetnie. Byłoby ale niestety nie jest. Drugi wałkowany do znudzenia temat to oczywiście przeszłość mocno zakrapiana alkoholem. Wydawać by się mogło,że trzy lata i trzy krążki po opuszczeniu przez rapera podziemia, temat 'wyszedłem z bloków po sukces, to takie wyjątkowe" będzie już nieciekawy i jałowy, jednak nie. Do tego destrukcyjne numery o alkoholu, których karmi nas od bardzo długiego czasu również są w ilościach większych, niż pożądane. Obciąć do "Ale Kiedy" i "Znów Dobrze". Ogół materiału sprawia wrażenie, że nie można było wyczerpać danego zagadnienia w jednym numerze, może oprócz przypadku wiadomego czyli "Blizny". Ale nie może być idealnie, bo ta monotematyczność jest przeciwwagą do jednak pewnego progresu VNM-a. Po "E:DKT" na jego głowę posypały się gromy za fatalne śpiewane refreny jego autorstwa, a tutaj nie tylko są słuchalne, ale potrafią czasem porządnie przemówić do słuchającego. Co do innych śpiewanych refrenów - Tomson zaśpiewał na swoim stałym, wysokim poziomie, a Kamila Bagnowska mimo ładnego głosu nie potrafiła zostawić po sobie dobrego wrażenia przez zdający się być wymuszonym refren po angielsku. Podsumowując, mamy tutaj typowo polski krążek - skrócić do wymiarów EP-ki.

Ale przejdźmy do zalet, bo gotowi jesteście pomyśleć ,że nowy VNM rozczarowuje, a tak wcale nie jest. Ograniczył swoje słynne już porównania, a sucharów mamy tu dużo mniej w porównaniu z poprzednimi materiałami. A tymi jak wiemy potrafił obrzydzić każdy, nawet najlepszy numer. "Obiecaj Mi" to mocny kandydat do singli roku, a chemia z bitem w "Znowu Dobrze" pozwala artyście genialnie oddawać życiowe sytuacje. Podobnie jest przy "Zapiekankach" . Mimo nowoczesnej stylistyki potrafi ugryźć nawijką stricte staroszkolną, niestety z miernym wsparciem Flojda w "Zawadzie 2k13".  Dobrze odnajduje się w pijacko- miłosnej stylistyce (" Ale kiedy") czy ciekawych konceptach w stylu ęReintrospekcjaę.Sequel fana również trzyma poziom, a gdy sam raper ma niewiele do powiedzenia to numery ratują bity, które pozwalają tym słabszym kawałkom nie odstawać w znacznym stopniu. Dobrym przykładem są tutaj singlowe "Hajs się zgadza", czy "Szempejn papyn".

Skoro jesteśmy przy bitach - ogromne brawa dla SoDrumatica, btw. jednego z moich ulubionych producentów. Każdy pojedynczy dźwięk, prócz skreczy rzecz jasna wychodzi spod jego ręki, gdyż jak wiadomo nie używa on sampli, wszystko jest organiczne. Tą różnicę słychać zwłaszcza w przytaczanym po raz trzeci "Znów Dobrze". Cięższe gitary mieszają się z ich lżejszymi,akustycznymi odpowiednikami w refrenie. Ogółem, cała warstwa muzyczna pretenduje to najlepiej wyprodukowanego krążka tego roku. SoDrumaticowi wychodzi wszystko, od bardziej klawiszowych i poważniejszych numerów vide "Bipolar" czy tych bardziej dzikich wypełnionych syntezatorami jak "Szempejn Papyn". Chapeu Bas !

Tomaszu, kuzynie Roberta, życzę Ci aby ten krążek ugłaskał dziki mainstream i abyś przyjął sukces albumu w sposób dla ciebie dobry. I co najważniejsze, aby ta sytuacja przestała Cię męczyć i zajmować większości czasu, który spędzasz na naszych głośnikach.

Ocena: 7,5/10

środa, 20 listopada 2013

DJ B & Szczur - Zaraza (2013) - Recenzja

W porównaniu do roku poprzedniego ilość płyt producenckich jest straszliwie mała. A gdy już taki materiał wychodzi, daleko mu do marketingowej pompy jak w przypadku "Równonocy" czy "Kodexu IV" . Co więcej,odnoszę wrażenie, że wydany 1 listopada projekt został lekko w tyle w tej dziedzinie. A szkoda.



Oczywiście płyty roku nie ma, ale za to mamy nawet sporo do posłuchania. Nazwę to sukcesem, gdyż każdą, nawet najlepszą płytę producencką psują "kochani" goście, czyli raperzy. Raperzy, którzy rapują często z doskoku, nie wgłębiając się w tematykę albumu (vide album Donatana). Zgłębię ten drugi aspekt, gdyż jest on szczególnie ważny przy "Zarazie". Projekt nazywany, całkiem słusznie koncept-albumem to spora dawka negatywnych obrazów, opisów i wydarzeń z życia. Pomijając ewidentne powód takiego a nie innego skojarzenia przez numer Sokoła,Pezeta i Jurasa ("Dom Zły") to ten krążek to Smarzowski. Po prostu. Ludzie na wiecznym alkoholowym ciągu, społeczne patologie (jednak bez chamskiego ulicznictwa spod znaku starego Slums Attack) i choroby trawiące ludzkość, od pojedynczego człowieka, przez miasta i kraje. Tu znów muszę zaznaczyć,że nie jest to zwyczajne narzekactwo na nowoczesne i cyfrowe życie w stylu reprezentantów ulicy najnowszej. To oddziałuje i potrafi kopnąć w twarz, nawet kilkukrotnie.

Płytę otwiera Hades ze swoim "Chorym Miastem" i w końcu przykuwa uwagę słuchacza na dłużej niż cztery wersy, dużo bardziej będąc tym sobą z pierwszej solówki, niż z żenującego "HAOS-u". Plastyczne i świeże podejście do tematu wieńczy świetny dwuwers "Jesteś z nimi,albo masz alibi/ owacje zbierał Einstein tak samo jak Mussolini" . Potem mamy dwa dobre tracki od bardzo niedocenianych Hukosa i Ciry, oraz nowo-wybranego Młodego Wilka, czyli Praktisa. Pierwsze zgrzyty pojawiają się przy omawianym już "Domie Złym", dokładniej przy fatalnej zwrotce Jurasa. Naprawdę,raper,który wydał dwie legalne płyty nawija całą zwrotkę na rymach, których powstydziłby się pierwszy Liroy ? Potem jednak mamy świetny przelot Małpy, który umiejętnie buduje napięcie, po czym eksploduje w bardzo klimatycznym refrenie zmuszając do ustawicznego zapętlania. Potem zimna elektronika, o której napiszę później, ustępuje bardziej klasycznym, wręcz boom-bapowym klimatom. I tak rozpoczyna się tu w końcu solidnym Dioxem w postaci kawałka "Ten Track". Potwierdził, iż płyta z Tede to zwiastun jego powrotu do formy i w pozytywnym tego słowa znaczeniu swoim stylu, rozprawia się z rapową ulicą. Potem raperzy na jeden numer milkną, ustępując miejsca kunsztowi DJ'a Eproma. Jest co popodziwiać,tylko pytanie, w jakim celu ? Poźniej znów na chwilę wraca elektronika, przybywa zza wschodniej granicy z Lvinoye Serdce i Ligalize i tu znów można się spierać, czemu to służy i czy uznać to za zaletę,czy wprost przeciwnie. Następnie niestety mamy tą mniej udaną część płyty - przestarzałe w swojej truskulowości i nijakie kilka minut Wigora ("Pokonać Słabość") . Dosyć śmieszne ze względu na skład "Nie jestem tu od pouczania" ( Diox ? Juras ? Wigor ?) i niesamowicie rozczarowujący "Świt". Nie wypada takim raperom jak V i Wudoe być tak miałkim i nijakim, do tego gubić bit tak często. Tutaj błyszczy się gwiazda będącego w wysokiej formie Mediuma, czyli "Śmierć Kliniczna" na wręcz chilloutowym, i ciepłym bicie. Proszę nie nazywajcie mnie od ignorantów,że tak rozpisałem sie o raperach, skoro to płyta będącą producencką !

A zarówno DJ B jak i Szczur nie mają się czego wstydzić. Nadworni producenci Molesty Ewenement, której niestety na albumie nie uświadczymy to bitmejkerzy z doświadczeniem, którym udała się trudna sztuka zrobienia dobrej płyty na jakimś koncepcie. Z elektronicznych i zachowawczych bitów płynie ten dosyć złowieszczy klimat, a z pozoru ascetyczne bity odświeżają i napędzają tych bardziej klasycznych MC (vide świetny Hades w "Chorym Mieście"). Gdy są oldschoolowi jak w "Tym Tracku" to nie nudzą, co nie jest łatwe przy takim natłoku klasycznych płyt, który powinien minąć, a jak wiemy nie mija. Na jednym krążku zgromadzili dość ciekawy zespół często skrajnie różnych ksywek,często na jednym tracku (Te-Tris obok Jurasa ? The done it !). Łatwizna ? To proszę Cie drogi czytelniku, abyś włączył w swoim odtwarzaczu płytę "Równonoc" autora wiadomego i posłuchał jak nie dobierać gości na swoje wydawnictwo.  A potem odpal "Zarazę" i spijaj klimat, choć może okazać się to trunkiem bardzo mocnym.

Ocena: 7/10


niedziela, 17 listopada 2013

Te-Tris/Pogz - Teraz (2013) - Recenzja

Mamy Księcia Jeżyc, Króla Podziemia, jednak to autorzy omawianego krążka zasługują ostatnio najbardziej  na jakieś arystokratyczne miano w polskim hip-hopie. Bo to oni, a nie Tede, czy Płomień 81 posiedli trzy korony. Mowa oczywiście o freestyle'u , podniosłości i refrenach. A to, iż dwie ostatnie sprawy to gremialna bolączka rapu znad Wisły, jest zupełnie inną sprawą.


Z pierwszymi zdaniami części właściwej tej recenzji wdziewam na siebie worek pokutny. Worek w pełni zasłużony, gdyż pomyliłem się (na szczęście) dosyć boleśnie. Przewidywałem, że siematyczanin nie przebije genialnego "LOTU 2011", a mniej doświadczony Pogz nie udźwignie partnerowania dużo bardziej zaprawionego w bojach na mikrofonie Tetowi. I w jednym i w drugim przypadku nie miałem racji. Owszem,można się czepiać,że może oprócz "Strachów" nie ma kawałka tak potężnego i oddziałującego jak "Ile Mogę ?", ale co gdy cała płyta jest taka ? Pisałem o królowaniu w dziedzinie podniosłości, bo tutaj jest ona obecna przez bite 23 numery ! "LOT.." nie był płytą chimeryczną,jednak "Teraz" to materiał znacznie równiejszy, a granie na emocjach jest tutaj jeszcze bardziej wysmakowane. Słuchając tego albumu nie da się  być obojętnym, wprowadza on słuchacza w określony nastrój. Jeśli mieliście styczność z tym LP, to wiecie,że obok "Strachów" , "305", "Mantr" , "Dzieci Czasu", czy "Fejmu" nie da się przemknąć niezmienionym. Ogromna zasługa będących w tym klimacie beatów, w znacznej mierze produkowanych przez BobAir'a , którego wspomagają Młody G.R.O., Zamot,Welon czy TMK Beatz. Ten pierwszy pokazał, że producencko to jest jego dwanaście miesięcy. W partiach skrzypcowych, czy potężnych riffach gitar można się zatracić - vide kolejne raz przytaczane "Strachy", czy "Ciary" . Bity są z pogranicza nowoczesności i starej szkoły, jednak nie odlatują w kierunkach zbyt hipsterskich czy nieprzyjemnie newschoolowych. Widać inspiracje BobAir'a , który doskonale z nich czerpie, jednak nie zrzyna bezmyślnie. Z resztą każdy kto rozpoznaje typową,pędzącą "BobAir'ową" perksuje,ten wie o czym piszę.I tu pojawia się jeden zarzut, lecz może to po prostu zwyczajny signum temporis ? Numery indywidualnie mogłyby być krótsze, gdyż owszem tworzą zamkniętą całość, jednak utrudnia to w pewnym stopniu odbiór, a takie skądinąd świetne "Chwilove" mogło być jednym kawałkiem. Z resztą całość do krótkich nie należy - ponad 90 minut !

Trzecia korona, czyli refreny. Te-Tris pokazał swoją poprzednią,drugą solówką, że  mało kto jest w stanie nawiązać równorzędnej walki w rodzimym rapie jeśli chodzi o refreny, nie ma sensu przytaczać przykładów. Tutaj oprócz partii samych raperów mamy znakomite śpiewane refreny autorstwa tegorocznego odkrycia Justyny Kuśmierczyk, znanego z "LOTU..." Rzeźnika, czy Grubsona, który wyjątkowo postanowił być słuchalny na "Teraz". Chapeu bas, bo cóż mówić więcej ? Żeby każdy raper miał choć jeden refren jak ten z "Mam", czy "Dzieci Czasu".

I teraz nadszedł czas aby po raz kolejny przyznać się do błędu, gdyż Pogz jest tutaj niemal bezbłędny ! Wątpię, czy gdybym nie wiedział, że Pogz debiutuje na legalnej scenie, to wyczułbym to z tego jak rapuje. Poskładane flow,nie gubiące się na połamanych bitach, oraz świetne, plastyczne teksty. Jego kompana można oskarżyć o dokładnie to samo. Linijki roku ścielą się gęsto i nie wiem czy ktoś w tym roku może nawiązać walkę z duetem z Aptaun Records. Tu nie ma momentów o niczym, zbędnego patosu, czy gęstego nawarstwiania,często niepotrzebnych rymów. Treść i esencja z ich bogatych i jakże ciekawych osobowości i to jak powtarzam, przy tak długim materiale! Nie ma tutaj tak modnego ostatnimi czasy wpadania w nachalny ekshibicjonizm i miałkie wyrzucanie na bit swoich żalów i wad. Jest epicko i to nie w rozumieniu czternastoletnich chłopców w wąskich spodniach pijących mojito z czerwonych kubków. To rap dorosłych ludzi. Rap, który będzie przodował w rankingach wszelakich.

Ocena: 8,5/10

niedziela, 10 listopada 2013

10 kawałków na 11 Listopada [Ranking #1]

Z okazji naszego narodowego święta przygotowałem dla was 10 mniej lub bardziej znanych kawałków, w których poruszane są tematy polityczno-społeczne. Jedyne kryterium dla całej dziesiątki to jakość, nie uświadczycie w tym rankingu bezładnych i żenujących merytorycznie treści, zarapowanych bez flow na bitach, które mogą wyłącznie prosić o eutanazję. 

10. Jimson - Oddychaj (prod.Kixnare) - Gram na Czarno (2005)
Zirytowany i zmęczony sytuacją społeczną w kraju i na świecie król podziemia postanawia wylać cały jad na kartki. I wylanie tego na poziomie u niedostępnym wtedy dla połowy branży dało mu dużo, również i miejsce w tym rankingu. Podaje argumenty zarówno brutalnie rzeczowe ("ej to jest absurd,korupcja jak tron dotyka ustaw / taka polityka,że prezydentem może stać się troglodyta") lub te bardziej działające na emocjach ("Wszyscy gonimy gdzieś, lecz brak nam liderów/ bohaterów mamy tylko na obrazach albo spray'u").
Do tego wszystkiego dodajmy świetny bit Kixnare'a i delektujmy się. Po prostu

9. Łona i Webber - Miej Wątpliwość (prod.Webber) - Absurd i Nonsens (2007)
Jeden z najpotężniejszych numerów w tym rankingu i jedna z życiówek rapera. Na genialnie pocięty i znakomity w swojej prostocie bit Webbera rzuca linijki, po których nie ma co zbierać. Pod wydawałoby się pozytywnym wezwaniem do posiadania wątpliwości w to co inni nam wpajają otrzymujemy gorzkie i podane na zimno argumenty. Hordy dziennikarzy z GW czy innego Newsweeka walczące z urojonym faszyzmem mogą spokojnie zawiesić pióro na kołek po przesłuchaniu tego kawałka. Adam nie walczy tutaj z faszyzmem politycznym, a z faszyzmem życiowym, który dotyka tak wielu ludzi, nie mogących potraktować poglądów innych jako wartości równorzędnej. Z resztą niech przemówi sam - "Jeden stoi z przodu i gniewem płonie/ a więc ty spijasz słowa z jego ust i chłoniesz / on ma modny krawat,pasuje jak ulał/ problem w tym,że pod krawatem jest brunatna koszula" , "I gdy nie wierzysz,że twoja perspektywa jest jakąkolwiek perspektywą / Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość" .

8. Tede - Rewolucja + 22% VAT (prod. Sir Michu) - Notes 3D (2010)
Szef Wielkiego Joł mógł mieć dłuższą obniżkę formy, jednak zawsze na jego albumach mogliśmy uświadczyć kawałka genialnie okpiwającego jakieś mniej lub bardziej idiotyczne zjawisko. W tym przypadku na reagge'owym bicie autorstwa Sir Micha raper przewiózł się w znakomitym stylu po młodych pseudo-rewolucjonistach z koszulkami komunistycznego zbrodniarza Che Guevary, buntującymi się przeciwko korporacjom. Pełne inteligencji linijki w znakomity sposób obnażają braki oponentów i pokazują papierowość rewolucyjnego tygrysa: "Po tym jak sprawdzisz,sprawdź co nosisz na piętach/ buty co je chińskie dziecko uszyło za centa/Nie brak ci buty,jesteś taki buńczuczny/Jesteś taki z dupy,jesteś tak sztuczny"

7.Sokół i Marysia Starosta - Kilka Pytań (prod.Drumkidz) - Czysta Brudna Prawda (2011)
Druga potężna bomba tego rankingu, czyli wyważony w swoim patosie bit + genialny raper-narrator w życiowej formie + świetny i oddziałujący na słuchacza refren dobrej wokalistki. Do tego cuty DJ B i otrzymujemy jeden z najważniejszych tracków nadwiślańskiego rapu ostatnich lat. Bez nieudolnego, ekologicznego nawracania, za to z wersami, które genialnie opisują świat, od jednostki po całe państwa. Równie dobrze można tutaj wkleić po prostu wszystkie dwie zwrotki i refren, jednak wybierzmy dwa najbardziej kopiące po głowie dwuwersy: "Hawking pół świata jechał,żeby ostrzec wszystkich/Ale utknął pod schodami na wózku inwalidzkim" , "Czy Matka Ziemia brała Rohypnol podczas ciąży/ Jej dzieciom zwiotczało wszystko, od duszy do kończyn"

6.Kamel - Zwariował Świat (prod.BobAir) - Droga Kamelita (2012)
Ktoś zaraz krzyknie "Ciemnogród ! Faszysta zaślepiony fałszywym patriotyzmem" jednak takimi ludźmi się nie zajmujmy. Kamel reprezentuje w tym rankingu ludzi obdarzonych inteligencją, jednak mocniej poirytowanych obecnymi realiami. Przy tym konserwatywne poglądy, które przemawiają przez Kamelita są podane w sposób dobitny, lecz rzeczowy, nie tak jak w przypadku żenujących politycznych wstawek Piha.
"Płaczą Francuzi,Angole, ja nie chcę być następny/Świecą europejskie gwiazdki za chwile zaświeci półksiężyc" , "Tutaj lewaki walczą o Tybet i Koreę/Rozliczanie z PRL-em nazywają pastwieniem" .

5.Diox/The Returners - Przestępcy (prod.The Returners) - Backstage (2012)
Jedyny utwór w zestawieniu, opiewający legalizację marihuany. Diox oczyścił swoje zwrotki z chwastów i w świetny sposób wytknął bezsensowność karania za posiadanie grama używki wiadomej. Równie ciekawie przedstawił słabość i głupotę polskiego prawa, które karze tą samą karą za posiadanie, co za gwałt ze szczególnym okrucieństwem. I po cóż nagrywać osiemdziesiąt tracków na obie części Grubych Jointów ?
"Gospodarcze przestępstwo - ekonomiczny wałek/3 lata więzienia,pozbawienia praw/dostani pan agent za szpiegowską zdradę/3 lata za gwałt z wyjątkowym znęcaniem" .

4.Hukos ft.Tetris - Niech Kamienie Przemówią (prod.Soddy) - Knajpa Upadłych Morderców (2012)
Jedni z moich ulubionych MC's w opartym na ciekawym koncepcie kawałku. Trochę światła i atencji skierowanej na tych często zapomnianych przez historię. Zręczne przechodzenia od Chrystusa z Rio de Janeiro, po betonowe getta z epoki towarzysza Gierka. Mało jest takich utworów, niestety.
"Niech betonowy Chrystus znad Rio de Janeiro/powie dlaczego bezradnie przygląda sie fawelom" , "Mury Stoczni Gdańskiej dadzą powód do dumy/Nasze niewolnictwo nazywało się komunizm"

3.Dwa Sławy - Nie Wiem, Nie Orientuje Się (prod.Marek Dulewicz) - Nie Wiem, Nie Orientuje się (2012)
W języku dość prostym (wręcz proletariackim!), w formie prostej równie, jednak diabelnie inteligentnie. Dwa Sławy w numerze tytułowym świetnie rozprawili się z wymuszającymi na nich poważną debatę intelektualistami. Przy okazji załatwili również sprawę samej debaty, rozwiewając wszelkie wątpliwości co do ich opinii na tematy bardziej podniosłe. Tych panów to nie obchodzi, nie mają w interesie się o tym wypowiadać, więc uprzejmie proszą aby zostawiono ich w spokoju. Dedykowane wszystkim spiętym inteligentom, niezależnie której strony politycznych sporów. "ja nie wiem,czy jeśli matki nie umiesz karmić / i umyć, to masz ją oddać do umieralni ?" , "i na bank nie powiem Ci o sensie życia/ bo niby się żyje, ale częściej zdycha"

2.KęKę - Jeden Kraj (prod.Zioło) - Takie Rzeczy (2013)
Tutaj mały zgrzyt logiczny, gdyż Takie Rzeczy to wydawnictw wydane później,niż pozycja ostatnia, jednak ten numer został nagrany sporo wcześniej, bo w listopadzie roku poprzedniego i KęKowym zwyczajem wrzucony do internetu jako luźny joint. Temat mało omawiany, bo któż z polskich raperów rozpamiętywał polską historię takich miast jak Lwów, czy Wilno ? A no, może oprocz Zjednoczonego Ursynowa nikt. Nie jest to jednak ślepy rewizjonizm,a pewien rodzaj zwyczajnej tęsknoty. W tym numerze, zwłaszcza dzięki klasycznemu i klimatycznemu podkładowi Zioła można się zasłuchać. " To dla zapomnianych krajan/Jeszcze się przejdziemy Łyczakowską/Stanie otworem ostra brama/Bez agresji ale dajcie to co polskie"

1.Hukos/Cira - Polska Ulewa (prod.KPSN) - Głodni z Natury (2013)
I na koniec bonus track z tegorocznego albumu białostockiego duetu. Solowy track Ciry to parę gorzkich słów na temat polskich realiów gospodarczych,politycznych, czy społecznych. Bez taniego epatowania biedą czy nienawiścią do władzy. Gorzki i pełen racji kawałek powodujący równie gorzką refleksję. Jednak najważniejszy brak to brak stronniczości, o czym najdobitniej świadczy refren: "Polska Ulewa - moknie naziol, moknie lewak/moknie rząd,moknie ksiądz/moknie pedał" . Obraz dopełniają również inne, jeszcze mocniejsze linijki "Kultura polityczna to wyświechtany frazes/tylko się przekrzykują,negują i plują jadem" , "stoję na środku placu,brudny od grzechu/zaczyna siąpić,nie mogę wątpić człowieku"

To wszystko co przygotowałem na dzisiaj, mam nadzieję, że ten ranking zapoznał lub przypomniał wam kilka dobrych numerów i pozwoli wam (jeśli tego potrzebujecie) zrozumieć pewne społeczne zachowania, zwłaszcza w tak ważne święto jakim jest Dzień Niepodległości.



Tusz Na Rękach - W Brzuchu Bestii (2013) - Recenzja

Tusz na Rękach wypłynął na znacznie szersze wody. Porzucając wydawanie we własnym Gruby Kot Records i przechodząc do UrbanRec otrzymał dużą szansę, na zaprezentowanie się  dużej grupie nowych słuchaczy. Przy okazji wydawca mógł udowodnić, że nie jest UMC 2.0. i oprócz SBS czy innych im podobnych wynalazków, wydaje dobry, oraz ciekawy rap.




Jednak z tą ciekawością na "WBB" jest różnie. Owszem, kielczanin wraz z głównym producentem albumu Szattem prezentują dobry poziom. Jednak  egzamin z dawkowania brzmienia i stylistyki oblali zdecydowanie. Bezsprzecznie Szatt jest jednym z lepszych w swoim fachu i jego triphopowe czy inspirowane glitchem jazdy są wykonane na odpowiednim levelu, ale blisko 12 z 15 tracków  to śmierć dla atrakcyjności albumu. Skutkuje to tym, że ta pewna wtórność spycha na dalszy plan dobre flow kielczanina, czy zwłaszcza to jak pisze, a w tej materii jest naprawdę dobrze. Krajobraz dopełniają bity Donatana, który może i rozruszałby album , gdyby nie fatalne featuringi "UrbanRec'owcow" . Zwrotki B.R.O. , Alex oraz fatalny refren, zupełnie niezrozumiale chołubionej Cleo (7 mln wyświetleń dla kobiecych piersi) skutecznie obrzydzają słuchanie tychże numerów. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę Szatt jako producent zasługuje na uznanie, jednak taka ilość tych niszowych przelotów swoją moc ma na materiałach krótszych . W tym jesiennym klimacie wybijają się brzmienia "Bez Ciebie Nie Ma Mnie" , "Fuks" , czy "#problemy" .

Tej dość melancholijnej i spokojnej warstwie muzycznej towarzyszą również  refleksyjne  teksty. TNR mimo garści dość gorzkich przemyśleń nie obdarza nas nimi w takiej ilości jak inny reprezentant jego wytwórni Deobson ("Kilka Ziomów, Kilka Sztuk" z udanym udziałem Aleksandra i Egotrue). Poruszanie się po mieście, czyli tytułowym brzuchu bestii ma swoją dozę gracji, jego opisy w niektórych momentach potrafią wciągnąć - przykładem jest tutaj kawałek tytułowy. Moją uwagę jednak przykuły głównie kawałki o tematyce miłosnej, czy damsko - męskiej. Z miłością w każdej gałęzi sztuki, muzyki, czy nawet w obrębie naszego hip-hopu jest ciężko. Ciężko oczywiście, jeśli chodzi o dobre wykonanie. I otrzymujemy w tym właśnie momencie Jakuba, który ustawia innym raperom poprzeczkę na wysokim poziomie. Po przesłuchaniu najlepszego na płycie "Bez Ciebie Nie Ma Mnie" i sprawdzeniu ilości wyświetleń tego kawałka naszła mnie dosyć smutna refleksja. Oto Borixon ze swoim klimatycznym, ale jednak kalekim lirycznie i zdecydowanie ustępującym w/w kawałkowi "Magnesem"  ma 20x więcej wyświetleń od kielczanina. I smutne jest to, że jednak plaga znana nam głównie z POP-u, czyli popularność = kiepski numer, zalęgła nam się w polskim rapie jak tasiemiec. Lecz podsumowując Tusza - chapeu bas za wykonanie, bo jest czego posłuchać, zwłaszcza w obliczu takiej posuchy w tej materii. Kolejne brawa otrzymuje za flow. Flow, które zasługuje na uwagę. Reprezentant UrbanRec nie gubi się na bitach wolnych, czy nieregularnych, co jak wie każdy jest zadaniem trudnym ( "Nie Masz Czasu" , "Nigdy Tam" ).

"W Brzuchu Bestii" to typowa hip-hopowa klasa średnia (broń Boże,to nie hejt) . I jak większości płyt w tej kategorii i tutaj przydałoby się skrócenie materiału. Tu kolejne osobiste przemyślenie, może przekonanie panujące w Polsce, że wydaje  się prawie wyłącznie LP jest błędne ? Może EP to równie godna uwagi forma ?

Ocena: 6,5/10

poniedziałek, 4 listopada 2013

KęKę - Takie Rzeczy (2013) - Recenzja

Wśród polerujących latami swoje skille debiutantów, którzy ładują w swoje kawałki wszystkie możliwe rymy, którzy latami szlifują swoje śpiewane refreny i gimnastykują flow ktoś taki jak KęKę nie miałby szans. A jednak wyprzedza ich i to o kilka długości. Bo tylko najlepsi w tej branży dysponują takimi pokładami charyzmy i unikatowości jak autor recenzowanego krążka.




Na debiut tego trzydziestoletniego radomianina, który nigdy nie wydał zwartego materiału, jedynie wrzucając luźne tracki do internetu czekałem z utęsknieniem. I gdy tylko zdobyłem swój egzemplarz utonąłem. Gdyż w Radomiu oczami Kę da się utonąć. Sam zainteresowany opowiada ciekawie, nie siląc się na opiniotwórczość zupełnie. Klamra jego alkoholowo - erudyckiej (jego słowa !) osobowości spina tematy najróżniejsze. Znajdźcie mi rapera, który na jednym krążku porusza tematy imprezowe ( "Trasa" , "Nie wiedziałaś"), wpuszcza nas wgłąb siebie i swoich dylematów moralno - alkolowych (emocjonalne "Sama Powiedz") a potem nawija o zemście na wrogach Polski i rozwodząc się nad pięknem Wilna i Lwowa ("Iskra" , "Jeden Kraj") ? Podejrzewam nie znajdziecie. Wszystko oczywiście napędzane prostym flow opartym na charyzmatycznym głosie. Nie można zapomnieć również o KęKowych wstawkach, czyli znane wszystkim słuchaczom "Hurwa" . Owszem można wybrzydzać na poglądy rapera (choć podobno o tym się nie dyskutuje), nadmiar wulgaryzmów, czy rzadkie, acz zdarzające się wypadanie z bitu. Jednak gdy popatrzy się przez pryzmat tego kim jest radomianin, te wszystkie wady tracą na znaczeniu dosyć mocno. Ważniejszym aspektem jest bez wątpienia to, że mało który  z nowych kawałków ("Nie Wiedziałaś" , "Iskra", "Jeden Kraj" są trackami ze wcześniejszej twórczości Kę) jest bombą podobną właśnie do tych trzech wcześniejszych. Z "nowych" wybija się tutaj wcześniej wymienione "Sama Powiedz" , klimatyczne i przyjemnie cukierkowe "Dużo Nie Trzeba", czy wulgarnie stylowe "Znakomicie" . Osobiście żałuję ż, że mój KęKowy faworyt czyli "Woogie Boogie" na bicie 2stego nie znalazł się z niewyjaśnionych przyczyn na albumie.

Jeżeli już jesteśmy przy 2stym to porozmawiajmy o producentach. Bitowo jest dosyć klasycznie, z ciekawymi wyjątkami, takimi jak przywodzące na myśl "Backseat Freestyle" Lamara "Z boku" czy zagrana przez Pawbeatsa "Trasa (Brakaka)" . Bity, za które odpowiadają Czarny, Tytuz,LL, Lanek, Zioło, oraz wspomniany 2sty budują klimat, mi osobiście kojarzący się z klasycznymi płytami okresu 2000-2004. Zastrzeżenia ? Może 2-3 bity są mało wyraziste i mixujący "Nie Wiedziałaś" powinien oberwać po łapach za  majstrowanie przy tym kawałku, co skutkuje znacznie gorszą wersją niż oryginał.

KadoĘ pozostawił po sobie lekki niedosyt, jednak w przeciwieństwie do wielu tegorocznych premier nie rozczarował. Bez pośpiechu wbił się na legalną scenę i myślę, że bez pośpiechu zdobędzie jej szczyt i największą atencję. Ahh i zapomniałbym o najważniejszym. Przywrócił części słuchaczy wiarę w kilka dobrych premier w tym dość przeciętnym dla rapu znad Wisły roku.

Ocena: 7/10





sobota, 2 listopada 2013

Pork Pores Porkinson - Psychoterapy (2013) - Recenzja

Pierwsze uczucie, które przyszło po zakończeniu odsłuchu pierwszej solówki Porka to zaskoczenie. Zaskoczenie ogromne. Nie spodziewałem się po reprezentancie 3W albumu, który spokojnie znajdzie się w czołówce tegorocznych rapowych wydawnictw. A jednak.



Pores jako ostatni z wałbrzyskiego trio wypuścił na świat swój solowy album. I pokazuje, że warto było czekać, bo mogę z czystym sumieniem stwierdzić, iż jest to dużo lepsze wydawnictwo od płyt Szada i Nulla. Raper zaserwował nam dużą, podzieloną na 16, porcje bardzo dobrego nawijania. Obrócił w nicość obawę, jakoby jego solówka miała być wyłącznie przedłużeniem dorobku Trzeciego Wymiaru. Owszem znajdziemy tutaj wszystko to co znamy i lubimy u reprezentantów Wałbrzycha - solidne, często  nowojorskie podkłady od WhiteHouse , DJ Creona oraz Donatana, niesamowite flow, oraz bardzo dobre teksty. Jednak Porkinson zaserwował nam to wszystko po swojemu, dodając sporo od siebie, oraz pokazując, że nie można go lekceważyć.

Zacznijmy od wyżej wspomnianych bitów. Te głównie klasyczne podkłady trzymają przez cały czas trwania płyty równy i przede wszystkim bardzo wysoki poziom. Potrafią mocno wpłynąć na słuchacza, budują świetny klimat i  wprowadzają powiew świeżości w swoją drogą świetną nawijkę gospodarza. Nie odstają również podkłady zaserwowane przez tych mniej zasłużonych beatmakerów, czyli  Krisa Src. oraz Ślimaka. Na największą uwagę zasługują  z pewnością niesamowicie klimatyczny w swojej klasyczności,najlepszy  na płycie "Musimy Iść"  DJ Creona. Równie świetny jest tutaj   nowoczesny i elektroniczny "To nie rozgłos" Donatana i nieregularny, choppedowany na stopie i werblu "Mam pełen bak"  również Creona. Ta pewna różnorodność nie pozwala nam się nudzić i jednocześnie nie jest niespójna, co zdarza się często w takich przypadkach.

Przyznam szczerze,że moją największą obawą przed odsłuchem było zmęczenie, spowodowane nagromadzeniem technicznego nawijania, przez które cierpi warstwa tekstowa. I o ile jest tak w jakimś stopniu w "Melomanie" (co nie umniejsza genialnego pokazu flow i techniki) to reszta jest od tego wolna. Owszem, Pork korzysta w pełni ze swoich umiejętności technicznych, potrafi gryźć i kąsać ("Strzał") ale również i zwolnić, budować głosem klimat ("Musimy Iść" , "Byłeś Wilkiem") . Definitywne "oby tak cały czas"  z mojej strony.

Równie ważnym elementem "Psychoterapy" jest warstwa tekstowa, którą jest za co pochwalić. Otrzymamy tu prawdziwy przekrój, o niezaburzonych proporcjach. Mamy tutaj sporą, świetnie podaną dawkę ekshibicjonizmu ("Śmiertelnie Poważnie") , motoryzacyjne wspominki ("Mam pelen bak" z dobrą zwrotką Nulla), czy ciekawe obserwacje - "Byłeś Wilkiem" , "Uroboros" , "Ludzkie ZOO" . Porkinson potrafi trafić myślą prosto w punkt, gra na odpowiednich strunach emocji, oraz wie jak ubierać poglądy w koncepty.  Dobrze składane rymy nie tracą na sile rażenia nawet w przypadku tematów dosyć oklepanych. Przez wersy przebija się spora dawka wiedzy, również tej życiowej, oraz sporo doświadczenia. Mówiąc ogółem - klasa czytelniku,klasa.

"Psychoterapy" to porcja bardzo dobrych tekstów, zarapowanych bardzo sprawnie ze znakomitym flow, na odpowiednio dobranych, trzymających poziom bitach. Na pewno pozytywne zaskoczenie ( w żadnym wypadku spore, bo PPP do wack MC's nie należy) i wysoka ocena. Na tej płycie nawet , mało potrzebny"Jak powstają numery", czy "Meloman" trzymają poziom, którego nie powstydziłby się żaden raper.

Ocena: 8,5/10