poniedziałek, 4 listopada 2013

KęKę - Takie Rzeczy (2013) - Recenzja

Wśród polerujących latami swoje skille debiutantów, którzy ładują w swoje kawałki wszystkie możliwe rymy, którzy latami szlifują swoje śpiewane refreny i gimnastykują flow ktoś taki jak KęKę nie miałby szans. A jednak wyprzedza ich i to o kilka długości. Bo tylko najlepsi w tej branży dysponują takimi pokładami charyzmy i unikatowości jak autor recenzowanego krążka.




Na debiut tego trzydziestoletniego radomianina, który nigdy nie wydał zwartego materiału, jedynie wrzucając luźne tracki do internetu czekałem z utęsknieniem. I gdy tylko zdobyłem swój egzemplarz utonąłem. Gdyż w Radomiu oczami Kę da się utonąć. Sam zainteresowany opowiada ciekawie, nie siląc się na opiniotwórczość zupełnie. Klamra jego alkoholowo - erudyckiej (jego słowa !) osobowości spina tematy najróżniejsze. Znajdźcie mi rapera, który na jednym krążku porusza tematy imprezowe ( "Trasa" , "Nie wiedziałaś"), wpuszcza nas wgłąb siebie i swoich dylematów moralno - alkolowych (emocjonalne "Sama Powiedz") a potem nawija o zemście na wrogach Polski i rozwodząc się nad pięknem Wilna i Lwowa ("Iskra" , "Jeden Kraj") ? Podejrzewam nie znajdziecie. Wszystko oczywiście napędzane prostym flow opartym na charyzmatycznym głosie. Nie można zapomnieć również o KęKowych wstawkach, czyli znane wszystkim słuchaczom "Hurwa" . Owszem można wybrzydzać na poglądy rapera (choć podobno o tym się nie dyskutuje), nadmiar wulgaryzmów, czy rzadkie, acz zdarzające się wypadanie z bitu. Jednak gdy popatrzy się przez pryzmat tego kim jest radomianin, te wszystkie wady tracą na znaczeniu dosyć mocno. Ważniejszym aspektem jest bez wątpienia to, że mało który  z nowych kawałków ("Nie Wiedziałaś" , "Iskra", "Jeden Kraj" są trackami ze wcześniejszej twórczości Kę) jest bombą podobną właśnie do tych trzech wcześniejszych. Z "nowych" wybija się tutaj wcześniej wymienione "Sama Powiedz" , klimatyczne i przyjemnie cukierkowe "Dużo Nie Trzeba", czy wulgarnie stylowe "Znakomicie" . Osobiście żałuję ż, że mój KęKowy faworyt czyli "Woogie Boogie" na bicie 2stego nie znalazł się z niewyjaśnionych przyczyn na albumie.

Jeżeli już jesteśmy przy 2stym to porozmawiajmy o producentach. Bitowo jest dosyć klasycznie, z ciekawymi wyjątkami, takimi jak przywodzące na myśl "Backseat Freestyle" Lamara "Z boku" czy zagrana przez Pawbeatsa "Trasa (Brakaka)" . Bity, za które odpowiadają Czarny, Tytuz,LL, Lanek, Zioło, oraz wspomniany 2sty budują klimat, mi osobiście kojarzący się z klasycznymi płytami okresu 2000-2004. Zastrzeżenia ? Może 2-3 bity są mało wyraziste i mixujący "Nie Wiedziałaś" powinien oberwać po łapach za  majstrowanie przy tym kawałku, co skutkuje znacznie gorszą wersją niż oryginał.

KadoĘ pozostawił po sobie lekki niedosyt, jednak w przeciwieństwie do wielu tegorocznych premier nie rozczarował. Bez pośpiechu wbił się na legalną scenę i myślę, że bez pośpiechu zdobędzie jej szczyt i największą atencję. Ahh i zapomniałbym o najważniejszym. Przywrócił części słuchaczy wiarę w kilka dobrych premier w tym dość przeciętnym dla rapu znad Wisły roku.

Ocena: 7/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz