niedziela, 10 listopada 2013

Tusz Na Rękach - W Brzuchu Bestii (2013) - Recenzja

Tusz na Rękach wypłynął na znacznie szersze wody. Porzucając wydawanie we własnym Gruby Kot Records i przechodząc do UrbanRec otrzymał dużą szansę, na zaprezentowanie się  dużej grupie nowych słuchaczy. Przy okazji wydawca mógł udowodnić, że nie jest UMC 2.0. i oprócz SBS czy innych im podobnych wynalazków, wydaje dobry, oraz ciekawy rap.




Jednak z tą ciekawością na "WBB" jest różnie. Owszem, kielczanin wraz z głównym producentem albumu Szattem prezentują dobry poziom. Jednak  egzamin z dawkowania brzmienia i stylistyki oblali zdecydowanie. Bezsprzecznie Szatt jest jednym z lepszych w swoim fachu i jego triphopowe czy inspirowane glitchem jazdy są wykonane na odpowiednim levelu, ale blisko 12 z 15 tracków  to śmierć dla atrakcyjności albumu. Skutkuje to tym, że ta pewna wtórność spycha na dalszy plan dobre flow kielczanina, czy zwłaszcza to jak pisze, a w tej materii jest naprawdę dobrze. Krajobraz dopełniają bity Donatana, który może i rozruszałby album , gdyby nie fatalne featuringi "UrbanRec'owcow" . Zwrotki B.R.O. , Alex oraz fatalny refren, zupełnie niezrozumiale chołubionej Cleo (7 mln wyświetleń dla kobiecych piersi) skutecznie obrzydzają słuchanie tychże numerów. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę Szatt jako producent zasługuje na uznanie, jednak taka ilość tych niszowych przelotów swoją moc ma na materiałach krótszych . W tym jesiennym klimacie wybijają się brzmienia "Bez Ciebie Nie Ma Mnie" , "Fuks" , czy "#problemy" .

Tej dość melancholijnej i spokojnej warstwie muzycznej towarzyszą również  refleksyjne  teksty. TNR mimo garści dość gorzkich przemyśleń nie obdarza nas nimi w takiej ilości jak inny reprezentant jego wytwórni Deobson ("Kilka Ziomów, Kilka Sztuk" z udanym udziałem Aleksandra i Egotrue). Poruszanie się po mieście, czyli tytułowym brzuchu bestii ma swoją dozę gracji, jego opisy w niektórych momentach potrafią wciągnąć - przykładem jest tutaj kawałek tytułowy. Moją uwagę jednak przykuły głównie kawałki o tematyce miłosnej, czy damsko - męskiej. Z miłością w każdej gałęzi sztuki, muzyki, czy nawet w obrębie naszego hip-hopu jest ciężko. Ciężko oczywiście, jeśli chodzi o dobre wykonanie. I otrzymujemy w tym właśnie momencie Jakuba, który ustawia innym raperom poprzeczkę na wysokim poziomie. Po przesłuchaniu najlepszego na płycie "Bez Ciebie Nie Ma Mnie" i sprawdzeniu ilości wyświetleń tego kawałka naszła mnie dosyć smutna refleksja. Oto Borixon ze swoim klimatycznym, ale jednak kalekim lirycznie i zdecydowanie ustępującym w/w kawałkowi "Magnesem"  ma 20x więcej wyświetleń od kielczanina. I smutne jest to, że jednak plaga znana nam głównie z POP-u, czyli popularność = kiepski numer, zalęgła nam się w polskim rapie jak tasiemiec. Lecz podsumowując Tusza - chapeu bas za wykonanie, bo jest czego posłuchać, zwłaszcza w obliczu takiej posuchy w tej materii. Kolejne brawa otrzymuje za flow. Flow, które zasługuje na uwagę. Reprezentant UrbanRec nie gubi się na bitach wolnych, czy nieregularnych, co jak wie każdy jest zadaniem trudnym ( "Nie Masz Czasu" , "Nigdy Tam" ).

"W Brzuchu Bestii" to typowa hip-hopowa klasa średnia (broń Boże,to nie hejt) . I jak większości płyt w tej kategorii i tutaj przydałoby się skrócenie materiału. Tu kolejne osobiste przemyślenie, może przekonanie panujące w Polsce, że wydaje  się prawie wyłącznie LP jest błędne ? Może EP to równie godna uwagi forma ?

Ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz