sobota, 23 listopada 2013

VNM - ProPejn (2013) - Recenzja

VNM-ie gratuluję, potrafisz śpiewać. VNM-ie gratuluję, potrafisz poruszyć. Tylko czemu z manierą nauczyciela ze szkoły podstawowej wałkujesz dwa tematy przez większość kawałków na trzecim solo ?




Jeśli ktoś zna poprzednie dokonania Tomasza ten wie, o jakie tematy mi chodzi. I tak otrzymujemy kolejny materiał zdominowany przez jojczenie o złowrogim mainstreamie i konsekwencjach wejścia na legal. Aż dziw, że V nie zaprosił na "ProPejn" W.E.N.Y. , bo on również lubuje się w tym temacie jak mało kto. A wystarczyło przecież skrócić cały wątek do poruszającego "Obiecaj Mi" z genialnym refrenem Tomsona i może do kawałka tytułowego i byłoby świetnie. Byłoby ale niestety nie jest. Drugi wałkowany do znudzenia temat to oczywiście przeszłość mocno zakrapiana alkoholem. Wydawać by się mogło,że trzy lata i trzy krążki po opuszczeniu przez rapera podziemia, temat 'wyszedłem z bloków po sukces, to takie wyjątkowe" będzie już nieciekawy i jałowy, jednak nie. Do tego destrukcyjne numery o alkoholu, których karmi nas od bardzo długiego czasu również są w ilościach większych, niż pożądane. Obciąć do "Ale Kiedy" i "Znów Dobrze". Ogół materiału sprawia wrażenie, że nie można było wyczerpać danego zagadnienia w jednym numerze, może oprócz przypadku wiadomego czyli "Blizny". Ale nie może być idealnie, bo ta monotematyczność jest przeciwwagą do jednak pewnego progresu VNM-a. Po "E:DKT" na jego głowę posypały się gromy za fatalne śpiewane refreny jego autorstwa, a tutaj nie tylko są słuchalne, ale potrafią czasem porządnie przemówić do słuchającego. Co do innych śpiewanych refrenów - Tomson zaśpiewał na swoim stałym, wysokim poziomie, a Kamila Bagnowska mimo ładnego głosu nie potrafiła zostawić po sobie dobrego wrażenia przez zdający się być wymuszonym refren po angielsku. Podsumowując, mamy tutaj typowo polski krążek - skrócić do wymiarów EP-ki.

Ale przejdźmy do zalet, bo gotowi jesteście pomyśleć ,że nowy VNM rozczarowuje, a tak wcale nie jest. Ograniczył swoje słynne już porównania, a sucharów mamy tu dużo mniej w porównaniu z poprzednimi materiałami. A tymi jak wiemy potrafił obrzydzić każdy, nawet najlepszy numer. "Obiecaj Mi" to mocny kandydat do singli roku, a chemia z bitem w "Znowu Dobrze" pozwala artyście genialnie oddawać życiowe sytuacje. Podobnie jest przy "Zapiekankach" . Mimo nowoczesnej stylistyki potrafi ugryźć nawijką stricte staroszkolną, niestety z miernym wsparciem Flojda w "Zawadzie 2k13".  Dobrze odnajduje się w pijacko- miłosnej stylistyce (" Ale kiedy") czy ciekawych konceptach w stylu ęReintrospekcjaę.Sequel fana również trzyma poziom, a gdy sam raper ma niewiele do powiedzenia to numery ratują bity, które pozwalają tym słabszym kawałkom nie odstawać w znacznym stopniu. Dobrym przykładem są tutaj singlowe "Hajs się zgadza", czy "Szempejn papyn".

Skoro jesteśmy przy bitach - ogromne brawa dla SoDrumatica, btw. jednego z moich ulubionych producentów. Każdy pojedynczy dźwięk, prócz skreczy rzecz jasna wychodzi spod jego ręki, gdyż jak wiadomo nie używa on sampli, wszystko jest organiczne. Tą różnicę słychać zwłaszcza w przytaczanym po raz trzeci "Znów Dobrze". Cięższe gitary mieszają się z ich lżejszymi,akustycznymi odpowiednikami w refrenie. Ogółem, cała warstwa muzyczna pretenduje to najlepiej wyprodukowanego krążka tego roku. SoDrumaticowi wychodzi wszystko, od bardziej klawiszowych i poważniejszych numerów vide "Bipolar" czy tych bardziej dzikich wypełnionych syntezatorami jak "Szempejn Papyn". Chapeu Bas !

Tomaszu, kuzynie Roberta, życzę Ci aby ten krążek ugłaskał dziki mainstream i abyś przyjął sukces albumu w sposób dla ciebie dobry. I co najważniejsze, aby ta sytuacja przestała Cię męczyć i zajmować większości czasu, który spędzasz na naszych głośnikach.

Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz