niedziela, 15 grudnia 2013

Jeżozwierz/Soulpete - RDS 220 (2013) - Recenzja

Piewcy hip-hopowego ładu i harmonii mogą psioczyć na tych dwóch panów, oj mogą. A że drwalowe flow, że bity raw shit, a że to już raz czy dwa było. Tylko po co, jeśli przyjmiemy  stylistykę tej EP-ki ? Jeśli zaakceptujemy, że to nie live band i Stodoła, a czysty jak w numerze nr 5 "Raw shit" ?



O stylu rapera napisano już wszystko, więc dla nieznających poprzednich albumów czy to podziemnych, czy legalnego debiutu tylko jedno zdanie. Przy słuchaniu płyty nie będzie pięknie, bo ten chropowaty, prosty i twardy rap podbija sobie każdego słuchacza sekunda za sekundą, bez głaskania. Przez 21 minut otrzymujemy to co u Pana Kolczastego najlepsze - twarde obserwacje podlane militariami i gruboskórnym bragga. Tego drugiego jest tutaj najwięcej, gdyż aż trzy kawałki podejmują różną tematykę pod płaszczykiem wojskowości. "Wiozę się Pomału" na potężnie surowym bicie Pete'a agresywnie wjeżdża na słuchawki nie pytając o zgodę, a Jeżozwierzowe przechwałki to jeden z mocniejszych momentów płyty. Najlepszy numer wybrać jest trudno, gdyż na te 7 numerów większość reprezentuje ten sam, solidny poziom. Ja, jako że zetknąłem się z poprzednią twórczością warszawiaka, odczuwam pewien niedosyt, gdyż w mojej opinii żaden numer nie przebił doskonałego "Dalej Znowu" czy "Dziadostwa" z debiutu Jeżozwierza. Co jak mówię nie znaczy, że "RDS.." to słabe wydawnictwo. Osoby natrafiające na jego rap po raz pierwszy może trochę zrazić pewna monotematyczność (która jest składową stylu rapera) , czy flow. Rapowanie o mordercach cywilów w ramach operacji Kondor ("Guerra Sucia") też może komuś nie przypaść do gustu, zainteresowanych odsyłam na wiki . "Marskawątra" czy "Zombie" to rzeczy, które trzymają poziom ,jednak o tym już parę razy słyszeliśmy

Zatrzymajmy się na chwilę przy wcześniej wymienianym flow. Spory o to, czy jest to zaleta czy wada przypominają mi niedawne spory o innego charakternego gracza - KęKę. Tutaj sprawa ma się podobnie, jeżeli jesteś fanem twardości płynięcia, które nie nagina się pod wpływem bpm'ów to będziesz zadowolony. Za raperem stoi jeszcze charakterystyczny, niski głos, który jest jednym z jego większych zalet.

W pierwszych słowach recenzji opisywałem bity na "RDS 220" jako czysty "Raw Shit" . I nawet jeśli nie zgadzasz się czytelniku z moją teorią w zupełności, tak musisz przyznać, że jest w tym sporo prawdy. SoulPete już wcześniej znany ze świetnych i stylowych podkładów na albumie Flinta czy Rap Addix i tutaj podołał zadaniu. Twardo cięte sample i mocne bębny świetnie komponują się z zachowawczym stylem Jeżozwierza. I podobnie bitami tymi jarać się będzie nie każdy. Nie ma tu czystości rodem z podkładów Matheo czy SoDrumatica, brak bitowej higieny jest tutaj w ilościach, których nie powstydziłby się Metro. 7 surowych podkładów to rzeczy obok, których nie można przejść obojętnie. Ja skłaniam się ku opcji pozytywnej, a patrząc z pozycji zupełnie obiektywnej to bity SoulPete'a ze swoim mocno wyróżniającym się stylem wybijają się grubo ponad przeciętną. Warstwę muzyczną albumu dopełniają również dobrze wykonane cuty DJ ACE'a , a na mikrofonach udziela się w kawałku "Trylon" zespół Rap Addix. Numer jest równy, żaden z raperów nie obniżył, ale też i nie zawyżył poziomu.

Przy wystawieniu oceny krązka zastanawia mnie jedno. Co teraz Jeżozwierz pocznie ? Czy jego stylistyczno- tekstowa formuła nie wyczerpie się przy następnym materiale ? Jednego możemy być pewni - na tym albumie się nie wyczerpała.

Ocena: 7,5/10

Podobało się ? Jeśli tak to polub fanpage: https://www.facebook.com/talktablism i otrzymuj stałe informacje o tym, co dzieje się na blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz