niedziela, 1 grudnia 2013

Wuzet - Własne Zdanie (2013) - Recenzja

Debiutujący w Koka Beats raper pokazuje reszcie sceny jak niektóre sprawy powinny przebiegać. Bo jego krążek brutalnie punktuje zarówno fatalne i pseudo-brytyjskie "Radio Pezet" ale także falę marnych debiutów w stylu Zbuka, czy naczelnych wśród eksperymentujących debiutantów np. Gonix.


Wuzet udzielający się wcześniej w takich składach jak m.in. Komercyjna Zbrodnia serwuje nam ogromną dawkę nowoczesności. Brzmienie naturalnie sugeruje nam, że raper swoje na wyspach spędził i to więcej, niż dwa tygodnie z Sidneyem Polakiem. Krążek ocieka dubstepem czy grimem ze wszech stron, a ani jeden ani drugi nie zostawiają słuchacza w stanie obojętności. Podkłady przygotowane przez m.in. PLN Beatz, Tasty Beats czy Dubsknita nie męczą, co jest trudne gdy mamy do czynienia z prawie godzinnym albumem. "Własne Zdanie" idealnie wstrzeliwuje się w swoją niszę, likwidując posuchę w kwestiach brytyjskich rapu znad Wisły. Nie można oczywiście nie pochwalić świetnej ręki do bitów Wuzeta, gdyż wszystko tutaj odgrywa swoją rolę świetnie, niezależnie czy jest wolniej "Niedziela", czy szybciej "Dupy i Hajs". A gdy chcemy zaczerpnąć ze źródła lekko innych klimatów to możemy z czystym sumieniem włączyć "Więcej Zieleni". I również z czystym sumieniem można stwierdzić,iż raper przewyższył swojego wydawcę w kategorii "muzyka brytyjska".

Niezależnie od typu wyżej wspomnianych bitów artysta nie gubi się. Jego flow jest niesamowicie poskładane, bardzo stylowo dopasowuje się do tempa, Wuzet nie trzyma się kurczowo podkładu. Z jego głosu możemy wyczytać pewność i lata praktyki i pracy w obranej przez siebie stylistyce. Czasem wpada w pewną dziwną manierę głosową, która jednak nie przeszkadza w jakimś większym stopniu. Wuzecie, czynisz rozgardiasz w od dawna już poustalanych rankingach na płytę, czy debiut roku, oj tak. Miejmy tylko nadzieję, że Koka będzie promowało "Własne Zdanie" w większym stopniu, gdyż patrząc obiektywnie to nie ma na ten materiał ogromnego hype'u. Podejrzewam,że ma to coś  wspólnego z bardzo mocnym początkiem grudnia, czyli płytami Wdowy,Jeżozwierza, Sokoła czy Rasmentalism.

Jednak jak to bywa z raperami działającymi na mocnych bitach, ze świetnym flow - kuleje warstwa tekstowa. Ogromnych baboli w Dioxowym stylu nie uświadczymy, jednak raperowi zdarza się często rapować na jedną końcówkę. Nie wiem ile w tym zamysłu ale niestety psuje to odbiór. Mimo, że Wuzet nie popada w moralizatorstwo i "rap o rapie" to jednak czasem mija się z treściami i nie potrafi przekazać myśli. Daleko mu w tym do Gonix, której wersy skutecznie odwiodły mnie od słuchania jej debiutu. Brakuje pewnej wyrazistości, która powinna przyjść z czasem. Nad resztę wybija się pozornie marihuanowy "SuperHigh" jednak "zjarany bardziej niż bluza Żuroma" raper rzuca tam linijki płyty (jak ta sprzed momentu) i ma doskonały braggowy przelot. Oprócz tego mamy świetne imprezowe "Wchodzę do Lokalu" czy gorzkie i świetnie nawinięte "Dupy i Hajs" z dobrą zwrotką Pezeta, który jest jedynym rapowym gościem oprócz rapera Breku, który dość solidnie wpasował się w całość płyty.

Na album roku trzeba poczekać sezon bądź dwa, jednak Wuzet przyniósł wraz ze swoim krążkiem ogromny powiew świeżości i innowacyjność. No i do tego duże zaskoczenie na koniec tego dosyć ciepłego Listopada. Życzę polskiej rapgrze aby każdy brytyjski krążek tak brzmiał, a każdy debiut był czymś tak nowym.

Ocena: 8/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz